Bajka

04.08.2019

– Tobiaszu, pracowałeś dziś już długo i dobrze się spisujesz. Zasłużyłeś na przerwę – powiedział pan Kazimierz i uśmiechnął się do chłopca – Dam ci znać jak będę cię potrzebował. Będziesz tam, gdzie zawsze?

– Tak, panie Kazimierzu.

Młody Tobiasz, otrzepał się z pyłu i zdjął rękawice. Wziął swój mały, kraciasty tobołek z jedzeniem, po czym wyszedł z warsztatu. Udał się w swoje ulubione miejsce, kilkadziesiąt kroków od miejsca swojej pracy. Tam, gdzie stało wysokie na kilka bloków, obumarłe drzewo, znajdujące się nad rzeką. Wielu tamtejszych uczonych starało się odkryć przyczynę jego stanu, ale nikt z nich nie odnalazł jednoznacznej odpowiedzi.

Tobiasz usiadł na brzegu i przez dłuższą chwilę przyglądał się pobliskiej przyrodzie.

+++

– Dziadku Timurze, czy zabierzesz nas kiedyś w takie miejsce? – zapytała Kamila.

Jasmin najpierw popatrzył na siostrę, a później na swojego dziadka. Oczy obojga zrobiły się wielkie.

– Jeżeli będziecie grzecz…

– Obiecujemy!

– A ja obiecuję wam, że znajdę takie miejsce w naszym królestwie i zabiorę was tam.

Jasmin i Kamila wymienili uśmiechy, a następnie znów zamienili się w słuch.

+++

Wiosna, czyli tamtejsza pierwsza kwadra roku, była wyjątkowo piękna. Las, na który patrzył, powoli budził się do życia…

Idealny moment nie istnieje Poprzednie Zepsuty mechanizm Następne

Opowiadania

Poezja 3.14